czwartek, 25 lutego 2010

Mały molik

Już wiecie kto następny bloga założy ;-)



wtorek, 23 lutego 2010

Wiem,kto w brzuchu mym siedzi ;)


Moje bezwstydne 17tygodniowe dziecko pokazało bez problemu co tam chowa między nogami ;-)
Oczywiscie,ze się cieszę! Zdecydowanie bardziej widzę siebie w roli mamy drugiej cudnej panienki niz chłopca. :-) I nie, nie wiem jeszcze jakie imię. Liwia stanęła pod znakiem zapytania, coraz częściej powraca Lilianka. Zobaczymy.. :)


wtorek, 16 lutego 2010

Torcik urodzinowy


Wirtualnie chociaz - :)częstujcie się :).
Nie lubię 16 lutego. Az bije mi po oczach napis "Mija kolejny rok". Moze gdybym spełniała swoje marzenia ten upływający czas nie doprowadzałby nie do rozpaczy :)
Obiecałam sobie dziś nie marudzić - nie marudzę więc :)

niedziela, 14 lutego 2010

"Wstrząsające wyznania Kathy"


Wstrząsająca książka. To aż nieprawdopodobne, że współczesne czasy zafundowały dzieciom, kobietom taki los a szpitale psychiatryczne nadal to robią...Kathy od maleństwa była maltretowana przez ojca, następnie gwałcona przez chłopców z ulicy. Karą za przyznanie się do tego było odesłanie jej do Sióstr Magdalenek. Tam...ech,aż trudno opowiadać. Kathy byla odsyłana do różnych placówek, m.in dla szpitala psychiatrycznego ( za to, że przyznała się zakonnicom,że zgwałcił ją ksiądz). W szpitalu potraktowano ją jak królika doświadczalnego. Bez specjalnych powodów podawano końskie dawki leków, poddawano elektrowstrząsom... Drodzy blogowicze, naprawdę ciężko jest opisywać wszystko co Kathy (i nie tylko ona) przeżyła. Jeśli macie mocne nerwy to polecam dowiedzieć się jak wyglądała jej walka i jak wygląda teraz. Z podobnej tematyki przypomniała mi się, świetna zresztą, książka "Dziecko zwane niczym" Dave'a Pelzeera, którą także polecam. Nic więcej nie mam do dodania, są sytuacje,które przerastają ludzkie pojęcie.

czwartek, 11 lutego 2010

O niczym wlaściwie :)

Wczoraj był dośc aktywny dzień w porównaniu do ostatnich miesięcy.Poszłam wreszcie do fryzjera- brrr jak to można lubić ?? Godzina siedzenia przed lustrem jest dla mnie męczarnią! Pod koniec aż mi się słabo robiło od suszarki. Mocno odbiegam o stereotypowej kobiety. Nie cierpię zakupów ubraniowych, fryzjera, rozckliwiania się nad własnym wyglądem... Stereotypy pokrywają się w kwestii butów, których mogłabym mieć setki ale mam niewiele bo...jestem zwykłe skąpiradło jeśli chodzi o zakupy dla siebie ;) A niestety...czeka mnie gruntowna zmiana garderoby ze wzgledów oczywistych. Może internet okaze się w tej kwestii najlepszym przyjacielem.
Ostatecznie potwierdziłam też mój udział w majowych egzaminach. Cyrograf podpisany .z książkowych wieści, stanęłam w połowie "Wstrząsających wyznan Kathy" - ksiązka ciekawa ale na tyle ciężka, że musi poczekać na gorszy humor bo (o dziwo) dziś mam wyjątkowy przypływ energii.To tyle właściwie - post o niczym ale czasem trzeba :) Smacznych pączków życzę ( lubię pączki tylko w tym dniu, później omijam szerokim łukiem).
Ps.Ostatecznie panienka będzie Liwią. Dla chłopca nadal imion nie mam.

wtorek, 9 lutego 2010

All we need is love,tam tarara ram...

Chcę Wam pokazać cudowny projekt..





7 grudnia o tej samej godzinie w 156 krajach została zaśpiewana uwielbiana przeze mnie piosenka...spójrzcie i posłuchajcie. Mnie zawsze wzruszają tego typu inicjatywy.


Przy okazji dziekuję ogromnie za wyróżnienie od Moni i Miss Jacobs


Nie potrafię póki co nominować kolejnych 7 osób... napewno jednak wśród nich znajdzie się

kasia.eire - uwielbiam jej totalnego bzika na punkcie książek, notki, zdjęcia... musi być niesamowicie ciekawą osobą.

A teraz pamiętajcie - All we need is love :)

sobota, 6 lutego 2010

"Rzecz o mych smutnych dziwkach"



Właśnie skończyłam czytać "Rzecz o mych smutnych dziwkach" G.G.Marqueza i musze stwierdzić, że panujący do tej pory Nabokov ma konkurencję ;)To moje drugie spotkanie z tym autorem po znakomitej "Miłości w czasach zarazy". Marquez pisze językiem prostym , o ludziach trudnych, poszukujących...ale jednocześnie mocno nagina morale czytelnika.

"Rzecz o mych smutnych kurwach" (bo tak brzmi tytuł bez cenzury) to historia, którą wchłania się w ciągu jednego posiedzenia. Opowiada o 90-letnim dziennikarzu, który w dzień swoich urodzin pragnie zaliczyć nastoletnią dziewicę. Po drodze wspomina życiowe podboje (kilkaset kobiet , którym zawsze płacił unikając wszelkich zależności uczuciowych), przeszłość i ludzi obecnych w jego życiu. Nie ma tu jednak przydługich, nudnych opisów. Do sedna jednak... zaczyna się szokująco - 14-letnia panienka leży w burdelowym łóżku uśpiona walerianą i.... tu zaczyna się cudowna , choć nie pozbawiona kontrowersji historia człowieka, któremu miłość dodaje skrzydeł. I nic nie jest takie jak by się wydawało, nie osądzajcie go od razu! Dajcie się obronić! To nie drugi Humber Humbert choć powiedziałabym, że mieszanka tegoż z Florentino Ariza ("Miłość w czasach zarazy"). Mężczyzna daje się ponieść, odrzuca wszelkie możliwości spania z kolejnymi kobietami, wariuje, zapomina się, tworzy coraz lepsze felietony, o mało nie nadszarpując swojej reputacji ciągle prosi o więcej. Więcej czego, skoro nigdy nie zamienił nawet zdania z tą młodą dziewczyną?? Byle tylko zdązyć, prześcignąć czas i wykiwać nieuchronnie zblizający się koniec...

Ach...daję najwyższą ocenę. Tego typu książki trzeba mieć na półce, cieszyć się możliwością powrotu, chwytać cytaty, szukać energii...!!!!!!!!!!!!POLECAM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Ps.I znowu mam problem.Kolejna świetna ksiązka,która podniosła reszcie poprzeczkę ;)ech...

piątek, 5 lutego 2010

Pogadanka o imionach

Zainspirowana ostatnim artykułem na onecie dotyczącego imion poszperałam trochę po forach - nie ukrywam,że również szukając inspiracji bo termin poznania płci drugiego osobnika już za kilkanaście dni. I co? Czeka nas fala Alanów i Natanielów. Osobiście dziwi mnie moda i ślepe za nią ganianie. Dzięki temu co druga dziewczynka to Oliwka albo Julka.Jako dziecko zakochałam się w imieniu Matylda - pamiętacie film o zdolnej dziewczynce, która pochłaniała książki i była mądrzejsza od wszystkich ?? :) Faktem jest, że kieruję się w wyborze poznanymi w życiu osobami. Nie dam na imię Kamila,bo to znienawidzona sąsiadka, Remigiusz to daleki kuzyn (bardzo zdolny muzyk) i pewnie dlatego myślę też nad tym imieniem, Kajetan odpada bo to mój pies, Kacperki urodziły się w tym roku juz dwa ;) i tak dalej i dalej... Po wykreśleniu wszystkich takich imion i skojarzeń pozostaje mi wydziwianie.O ile z panienką nie mam już problemów -Liwia lub Lilianna to dla siusiaka nie mam pomysłu. I tak idąc dalej za forumowymi modami: Brajan, PAUL (??????), Olivier (chyba po Janiaku)...STOP. Co jest? Pozostaje mi studiowanie kalendarza i sprawdzanie znaczeń swoich wlasnych typów.

Zmieniając temat - wena książkowa wróciła (ufff...) i "Rzecz o mych smutnych dziwkach" dała mi wiarę,że jeszcze jest coś ciekawego do odkrycia. Co do studiów, choć nie rezygnuję z walki o medycynę to w razie czego na 100% od października zacznę studiować reklamę z marketingiem, czyli dziedziny pokrewne z profilem mojej wcześniejszej działalności. Brakowało mi merytorycznej wiedzy w tym zakresie. Jest mi lżej bez tej presji,którą sama na sobie wywierałam. Marzenia swoje, życie swoje - już nie raz się o tym przekonałam. Noo, tyle z prywaty. Niedługo recenzja Marqueza.

czwartek, 4 lutego 2010

Kryzys twórczy

Mam kryzys ksiązkowo-tozsamościowy.
Odrzucam wszystkie ksiązki,które zacznę czytać. "Lekarzy" odpusciłam- nastrój nie ten... , chwyciłam po "Perswazje" Jane Austen ale postacie doprowadzały mnie do białej gorączki.
Ratunku...potrzebuję czegoś konkretnego, może nierealnego, lekkiego ale nie pustego bo zwariuję!
Myslałam juz o Tolkienie, Sapkowskim ale moze macie jakieś inne propozycje??
Przedstawiam tez moją panienkę,która wreszcie dała sobi zrobić kitke ;) Na zdjęciu ze słonikiem,którego trąba o mało nie odpadła :)
Ech...dzieci. Niesamowite jak taka mała osóbka może pozmieniać życie, przekręcić priorytety...
Wszystkie wątpliwości od razu się rozwijają gdy wymyśla nowe słowa (od wczoraj okulary to kokuly) , gdy wtula się w swojego ukochanego brązowego niedźwiadka, gdy mówi "akuje" zamiast dziękuję ;) Mogłabym tak bez końca więc może już lepiej przestanę :)




wtorek, 2 lutego 2010

Zabawy ciąg dalszy :)

Zabawy ciąg dalszy :) tym razem padło na mnie dziki Wampirce

1. Jakiego autora/autorkę cenisz sobie najbardziej? Co przyciąga Cię w jego/jej książkach?

Trudne pytanie wbrew pozorom!:)
Znowu mam zanudzać o Nabokovie? Bo cenię go za dwuznaczności , uwielbiam za Lolitę, podziwiam za odwagę. Jest jak wiecznie otwarta księga - z kazdego zdania mozna wyczytać zupełnie coś innego.
Moja odpowiedź jest jednak mało obiektywna - niewielu jest autorów, których poznałam z perspektywy kilku książek.

2. Ukochana książka dzieciństwa. Co to było i dlaczego?

"Heidi" ! Po pierwsze dostałam ją od dziadka,którego bardzo kochałam. Po drugie jest to pierwsza w zyciu przeczytana ksiązka (pochłonięta wręcz!). Postać słodkiej ale zaradnej Heidi, jej dziadka, opisy krajobrazu gór...pamiętam jak wyobrazałam sobie smak mleka wypijanego o góralskim świcie. Ta sama ksiązka czeka teraz az moja maluda podrośnie. No i okładka ;) dla mnie Heidi juz zawsze będzie miała brązowe loki i rumiane policzki.


3. Twoja ulubiona ekranizacja. Która ekranizacja, według Ciebie, najlepiej odzwierciedliła książkę?

Właśnie przypomniałam sobie o "Tajemniczym ogrodzie" w rez. Agnieszki Holland...tak,to chyba jedna z moich ulubionych ekranizacji. Piękna muzyka, wspaniałe zdjęcia i bardzo dobrze dobrani aktorzy. Oglądałam kilkanaście razy. Jako dzieciak jeszcze zaraz po obejrzeniu filmu pobiegłam do ogrodu, wydzielilam metrowe miejsce i siałam rózne kwiaty :-P podśpiewują główny temat muzyczny...



I kogo ja mam teraz zaprosić (tyle osób juz odpowiadało..) ?:) Skarletko, kasia.eire, marpil, Miss Jacobs - do dzieła!!

1. Czy jest ksiązka, która wyjątkowo Ciebie inspiruje? Dlaczego?

2. Postać, z którą mogłabyś sie zidentyfikować ( nie musi być tylko książkowa )

3. Czytanie a otoczenie - do domu przynosisz nowe ksiązki a znajomi/rodzina na to..... :)