wtorek, 17 stycznia 2012

Niewolnik planów



Jestem niewolnikiem planów. Odkąd nauczyłam się pisać tworzyłam plany- plany dnia,plany jedzenia,plany nauki, plany na tydzień,miesiąc,rok. I tak mi zostało ;)
Bez białych karteczek z punktami nie istnieję!
I tak...spędziłam wczoraj trochę czasu na wykonaniu pięknego planu nauki. Zakłada on intensywną,codzienną naukę chemii i biologi na przemian i kończy się 6 marca. Wierzę w siłę mojej determinacji i chłonność umysłu ;) Obym się nie przeliczyła. Jeśli mi wyjdzie to reszta marca i kwiecień pozostaną na testy- powinno być ok.

Ostatnio oglądałam na Zone Reality program o szpitalu dziecięcym - pokazywali wtedy głównie oddział kardiologiczny i operacje noworodków. Magia... Te malutkie serduszka i ludzcy lekarze,którzy nie bali się mówić jak bardzo się denerwują przed taką operacją. Podziwiam i składam pokłony. Cały czas nie mogę wyjść z podziwu jak medycyna ruszyła do przodu, jak jeden mały wynalazek może uratować wiele istnień. Podczas operacji używany był cewnik z balonikiem na końcu (cewnik Fogarty'ego), wkładany przez tętnicę do serca,tam napełniany i dosłownie "przepychany" dalej (wyglądało to makabrycznie). W każdym razie ten cewnik został wynaleziony w latach 60-tych dając szansę wielu dzieciaczkom na normalne życie, które wcześniej mogły nie przeżyć nawet tygodnia. Z całego tego zaspania nie pamiętam o jaką wadę chodziło w tym programie.
Pewnie dla was, studentów medycyny, takie "wynalazki" nie są nowe i podacie setki przykładów nowszych i równie ważnych :) Mam nadzieję,że i ja kiedyś będę mogła je poznać.

sobota, 14 stycznia 2012

Żyj świadomie.

Skok endorfin. Nacieszyć się nie mogę jak łatwo mi się ostatnio uczy. Poświęcam na to tyle czasu ile pozwala mi życie codzienne i rodzina ale wiem,że czas spędzony nad książką wykorzystuję w 100% wchłaniając każde zdanie. :)
A tu mały filmik dla Was :

czwartek, 12 stycznia 2012

Coraz mniej dni ...

Kilka wiadomości z placu boju - biologia idzie super. Tzn do końca jeszcze nie sprawdziłam stanu swojej wiedzy bo testy będę rozwiązywała po skończeniu całego materiału, ale jestem dobrej myśli (obym się nie przeliczyła). Czytając kilka działów w jednym dniu zapamiętuję z nich większość informacji a później wystarczy mi tylko przypomnienie z repetytorium. Polepszyła się też moja pamięć fotograficzna ( a Operon obrazkami zasypuje jak wiecie...). Chemia doprowadza mnie na skraj rozpaczy. Co z tego,że rozumiem skoro w zadaniach się gubię i szukam trudniejszych rozwiązań niż powinnam?? Mam też dylemat związany ze zbiorami zadań. Nie dam rady rozwiązać wszystkich z Witowskiego i Pazdro, zwyczajnie zabraknie mi czasu. Muszę więc wybrać jeden zbiór- KTÓRY? Witek jest trochę łopatologiczny i o ile jest to dobre bo utrwala, to ma jeden minus- jest potwornie czasochłonne. Wolałabym kilka zadań na różnych poziomach trudności z danego działu a nie kilkadziesiąt podobnych... Możecie mi doradzić?

Z medycznych kwestii- wszyscy chorują. Gdzie nie spojrzę tam choroby, szpitale, operacje. Z moim wyczuleniem na wszystkie patologie zaczynam wariować i martwie się bardziej o dziecko kuzynki niż ona sama. Ale jak tu się nie martwić gdy na szyi ma węzeł widoczny z daleka- wielkości dużej śliwki, wygląda mizernie, ciągle choruje a na USG idą dopiero za miesiąc? CZAS! Przecież tak bardzo się liczy...

Oczywiście u siebie także znalazłam małe dziwactwo - ;) guzek przy kości jarzmowej. Otworzyłam atlas anatomii i stwierdziłam,że to węzeł (są przy uchu takie dwa) a wczoraj odkryłam powód jego powiększania się - okulary. Do nauki zakładam szkiełka,które chyba jednak za mocno przylegają do głowy i uciskają. Sprawdzone. Diagnoza postawiona ;P
Dzisiaj dzień pisania głupot, a co!
Do nauki motywuje mnie niezmiennie dr Carson (nie, nie ten z serialu ER ;) ). Jeśli macie facebooka to polubcie jego stronę a często będzie zadawał Wam pytanie "CZY WYKORZYSTUJESZ SWÓJ POTENCJAŁ??" :)
No właśnie.... wykorzystujecie?

czwartek, 5 stycznia 2012

130 dni

Brutalna prawda jest taka,że plany i sytuacje życiowe lubią się rozmijać. Materiał z chemi leży i kwiczy co nie oznacza,że się poddaję. To tylko znak,że się dopomina bo skupiona na biologii dałam Rożakowi za bardzo odpocząć. Swoją drogą - nie lubię tych książek. Rożak potęguje poczucie niewiedzy i banalny temat potrafi wyolbrzymić. Nie będę już na te ostatnie 130 dni zmieniać książek,choć kusi mnie za każdym razem gdy na nie patrzę.
Dobra,koniec biadolenia. Zrobiłam sobie wreszcie wolny od gratów i pudeł kąt naukowy ;P , w którym będę wolna od pokus internetowo- TLC. (TLC to stacja tv, na której wieczorami można obejrzeć mnóstwo medycznych programów).
Nie poddaję się i nadal wierzę w sukces.

A Wam jak idzie?