poniedziałek, 29 czerwca 2009

takie tam

Gorrąco, pogoda zepsuła moje plany i pomimo wolnego dnia nie poszłam pojeździć na rolkach - miała to być aktywność wspomagająca walkę z odchudzaniem.Ale poprzestawiałam trochę w mieszkaniu i teraz sypialnia wygląda bajkowo a ksiażki znów mają swoje miejsce. Z okazji zgubienia 3kg kupiłam sobie kolejną książkę, tym razem osławiony "Cień wiatru". Książki to taka moja mała motywacja- każde 2 kg to kolejny zakup. :-)) Niezłe sobie dałam rozgrzeszenie.Skoro nie jem słodyczy to i tak oszczędzam sporo gotówki.Znów zaczynam naukę. Narazie odświeżam informacje, przygotowuję się psychicznie by zacząć maraton.W tle leci Stacey Kent i jest mi wyjątkowo dobrze, tak dawno nie sluchałam muzyki... Mam szansę pośpiewać w niezłej orkiestrze, sama tylko nie wiem czy znajdę dodatkowe siły.

niedziela, 21 czerwca 2009

PIszę pospiesznie, za chwile kolejny koncert (kolejny,bo z ostatniego występu wróciłam dziś o 6.00 ci poskutkowało miną zbitego psa - spaaać). Nic to, zarzucam "Energię Lecha" (odpowiednik RedBulla) i próbuję się wyrobić.
Z rzeczy codziennych- mam umowę na stałe więc czuję się już spokojniej, od 1.5 tygodnia jestem na diecie i udało mi się zrzucić już 2kg ;) Dla mnie to sukces,bo to pierwsza dieta (nie zliczę ile było już postanowień),którą utrzymuję, która nie sprawia mi problemów i o dziwo,nie mam w ogóle ochoty na fast foody, słodycze i inne nabijacze kalorii.
Czytanie wciągneło mnie ogromnie, zamarzyła mi się biblioteczka książek na całą ścianę (mąż pewnie wyrzuciłby mnie z domu ;)) ). Nadal tkwię w "Lolicie" i nie mogę przebrnąć- powieść ciekawa ale sama tematyka wymaga ode mnie dłuższych przerw.
Nastepna w kolejce jest "Serce to samotny myśliwy" i kilka innych pozycji , które stoją na półce czekając na przeczytanie.
Moje plany co do zakupów książkowych są następujące: Cień wiatru, Ada albo Żar, Wszystko czerwone, Dziewczyna z zapałkami ...i wiele,wiele innych.
Z nauki , nie bedę ukrywać, póki co nici. Wybaczam to sobie,bo naprawdę moje życie nabrało takiego tempa,że wracając o 23.00 z pracy nie mam sił siedzieć nad książką. Zmieni się to- musi.
Zmykam się pakować,dziś tylko 6h śpiewania :)

poniedziałek, 15 czerwca 2009

"Miłość w czasach zarazy" Gabriel Garcia Marquez


"Miłość w czasach zarazy" dość długo czekała na mojej półce. Wydawała mi się przereklamowanym romansidłem z kiepską ekranizacją, ach...jakże się pomyliłam!
Przeczytałam jednym tchem, nie raz dziwiąc się wytrwałości, głupocie i wyuzdaniu Fernandino.
Im więcej kartek przeczytałam tym bardziej wzrastał we mnie podziw - jak wiele można znieść,jak długo można czekać? 51 lat, 9 miesięcy i 4 dni by stare,obwisłe ciało połączyło się z ukochanym sercem (ach,jak patetycznie ;) ).
Ktoś napisał,że jest to romans wszechczasów - zgadzam się po stokroć.

czwartek, 11 czerwca 2009

Lost

Okazuje się, ze szukanie swojego celu w zyciu, próba usadowienia siebie w jakimś konkretnym punkcie zgodnym z samym sobą może trwać więcej niż cały ten żywot.
Nie,nie wiem tego z własnego doświadczenia ale straciłam juz ponad rok na ciągłym szukaniu. Zaniedbałam wszystko co mogłam, straciłam poczucie czasu, dzień przesuwa(ł) się nawet nie wiem kiedy i ciągle zasypiam z poczuciem,że coś tu nie gra.
Próbuję przyspieszyć, nabrać wiatru w skrzydła i unieść się nad tym wszystkim,na nowo poczuć dreszcz emocji (jakichkolwiek!!) ale spadam jak zestrzelony samolot. Nie mam nikogo kto powiedziałby poprostu "nie rezygnuj" , nie mam też nikogo kto rozumiałby moje uczucia- bo chodzi o zrozumienie. Ja nie umiem opowiedzieć o tym, zrobić wykład "co czuje gdy..." bo to się odbywa bez słów. Jeśli ktoś znałby mnie na pamięć, rozumiał pragnienia wiedziałby w jakiej emocjonalnej klatce siedzę i jak bardzo potrzebuję powietrza, życia, spełnienia!! W słowach, muzyce znajduję namiastkę rozmowy ale co z tego? Staję się szarym człowiekiem, bez szans, bez perspektyw, bez siebie. Kiedys znajdę swoje eldorado ale nie w tym życiu, cholera jasna, znowu się duszę. Nie w tym.

środa, 10 czerwca 2009

Secret Rhonda Byrne




W związku z tym, ze słowo pisane jest mi ostatnio potwornie bliskie, chciałabym podzielić się z Wami moimi przemyśleniami co do niektórych pozycji.Oczywiście- nie jestem znawcą tylko zwykłym laikiem,który aspiruje na miano mola książkowe (do tego mola jeszcze daleko).
Ksiązka "Sekret" w moim naiwnym załozeniu miała wpłynąć na mnie i postrzeganie niektórych spraw. Chwycilam więc szybko ciekawą w formie (wielkosc,okładka) ksiązkę i zaczęłam czytać chwilę później. Styl - prosty do czytania, treść miała być błyskotliwą filozofią i sposobem na zycie. Po przeczytaniu połowy tego niezbyt wielkiego tomu zastanawiałam się czy na Allegro kupi to ktoś w podobnej cenie. Niestety, nawet dla mojego niezbyt wysublimowanego gustu okazała się poprostu "masłem maślanym". Jedno przesłanie powtarzane na setki sposobów, wręcz"łopatologicznie". Nie wciąga mnie taka grafomania.

czwartek, 4 czerwca 2009

Something

Sytuacja w pracy stała się bardziej klarowna co nie oznacza,ze lepsza. Dziewczyny juz dawno nagadały na mnie w centrali takich głupot, których ja sama choćbym nie wiem jak się starała nie jestem w stani wyplenić ze świadomości prezesów.Jestem zła na chamstwo,które mnie otacza, na zakłamanie innych na taką bezczelność. Raczej nie stracę pracy ale mam teraz spore wyzwanie- być górą ale w bardzo inteligentny sposób- by nie zaognić, wykazać się dojrzałością w rozwiązywaniu sytuacji. Tyle.
Mam sporo pracy- wzięłam na siebie dodatkowe zajęcia- śpiewam na ślubach i fotografuję (akurat to chciałabym możliwie najmocniej rozwinąć by zajmować sięw przyszłości tylko fotografią) więc każdy wolny dzień mam tak naprawdę zajęty. Czy mi z tym dobrze? Nie ale life is brutal.
Przeczytałam ostatnio "Miłość w czasach zarazy"- cudo nad cudami. Wrócę.
Przerabiam "Lolitę" .Ciężko przez to przebrnąć nie przeklinając siarczyście za każdym razem,gdy opisane są dobitnie fantazje o nimfetkach ( czyli bardzo młodych dziewczynkach ). Książka mimo to napisana świetnie i nie dziwi mnie jej rozgłos. Zatapiam się ostatnio w słowach, bo tylko na to mam czas pomiędzy pracą a pracą. Szukam usilnie rozwiązania na życie bo w tej chwili jest niesamowicie chaotyczne.
Cóż... trochę się uzewnętrzniłam i mogę iść spać lżejsza o jakieś 100kg.
:)