niedziela, 31 maja 2009

True life

To był pracowity miesiąc. Mało czasu,sporo zadań... niestety nie tych naukowych. :-( Ale wczorajszy dzień nauczył mnie więcej niz caly 3 miesieczny staż w nowej firmie - nie mozna ufać ludziom. Nie wolno wierzyć, ze ich uśmiech tak dobrze udawany jest prawdziwy,bo jak tylko przyjdzie okazja , ta sama usmiechnieta buźka nie zostawi na Tobie suchej nitki.
Dość. Czas załozyć jakąś mega twardą zbroję i ruszyć do dalszego życiowego boju. Jednak...ja naprawdę nie rozumiem i zawiodłam się potwornie,szczególnie na jednej dziewczynie. Nie wiem czy to dla lansu czy też przez słabość charakteru, z miłej naprawdę dobrej osoby w towarzystwie dwóch pozostałych zmienia się w taką samą żmiję jak one. A ja jestem sama - z torbą skarg,obelg,kłamstw i oszczerstw. I najgorsze, że nie potrafię zrobić tak samo.Mogłabym podczas rozmowy z centralą nagadać na nie,opowiedzieć co robią źle ale NIE UMIEM. I zapewne źle na tym wyjdę, zobaczymy... za 2 tygodnie podpisuję umowę więc wszystko się okaże.
Jest mi z tym źle, znów mam wrażenie,że całe to moje życie nie układa się tak jak powinno - cholerka no nic się nie układa i nie widzę możliwości zmiany takiego stanu.

niedziela, 10 maja 2009

Smutny dzień

Jutro jest smutny dzień dla mnie. Dzień ,który miał być moim zwycięskim a stało się jak zwykle.
Chciałabym Wam tylko przekazać,że trzymam mocno kciuki- BARDZO mocno ( szczególnie za Gosię,Magdę i Natalię).
Napewno zrobiłyście to co trzeba i dałyście z siebie wszystko. Będzie dobrze.
A ja zjem sobie zaraz wielki puchar lodów i wszystkiego co słodkie i odpędzi ode mnie czarne chmury... :-(

piątek, 1 maja 2009

skarby

Po 15 latach otworzyłam pudła,które przywiały natychmiast setki wspomnień. Patrząc na segregatory z wycinkami, lalki, słoiki ze "skarbami" poczułam ponownie tą dziecięcą naiwność i gdyby nie fakt, że wraz z wiekiem złapałam alergię na wiele ustrojstw takich jak kurz moja sielanka trwała by pewnie bardzo długo. NIe wiem czy widok tych cudeniek tam na mnie zadziałał ale natychmiast w mojej głowie zrodziły się wizje na sesje zdjęciowe- dokładnie tak naiwne jak pierwsze moje zdjęcia i wiecie co? Przeraziło mnie to. Nagle zdalam sobie sprawę,że to co kiedyś było jak oddychanie teraz wydaje się być niemożliwe. Szybsze bicie serca skutecznie odrzuciło mnie od myśli realizacji swoich planów .Za bardzo boję się porażki, zbyt mocno ostałam się w moim obecnym życiu by zakłócać je taką spontanicznością. W dodatku-źle mi z tym bo w głębi serca oddałabym naprawdę wiele by znów mieć w sobie tyle z dziecka a jednocześnie siłę i determinację.Z drugiej jeszcze strony, nie umiem robić tego tylko dla siebie a nie mam nikogo innego, na co więc ta zbędna fatyga?

majówka

Maj- ŁAŁ, siedziałabym pewnie teraz zawalona ksiązkami byle tylko doczytać coś,czego nie pamiętam. A tak? Biję się z pracą, uporządkowaniem swojego zycia, próbuje wreszcie spełnić obietnice,które sobie sama daję- więcej nauki, więcej odwagi, mniej słodyczy,więcej ruchu i dystansu do siebi (bla,bla,bla) ale sama juz chyba nie wierzę,ze się uda. Zmykam zaraz na spacer z maludą a potem pewnie nauka.