niedziela, 6 listopada 2011

Głupoty,jak zwykle ;)

Przyznaję - połączenie rodziny, nauki i pracy to jednak ciężka sprawa. Na szczęście wcale nie niemożliwa.

Nauka- biologia idzie ok :) Może dlatego,że jeszcze siedzę w zoologii (kończę) ale starsza córa chętnie się przyłącza i razem oglądamy różne obrazki i wykresy opowiadając na głos co tam widzimy. Świetna sprawa !
Z chemią mniej pozytywnie - kilka tematów mnie pokonało i nie obędzie się bez kolejnych godzin nad nimi lub pomocy kogoś mądrzejszego. Mam jednak zasadę, że jeśli temat nie łączy się jakoś wybitnie z kolejnym to odpuszczam i lecę dalej z materiałem. Nie chcę się zniechęcać.
Nadal jestem dobrej myśli - napiszę Wam gdy skończy mi się to pozytywne myślenie :)

Cała ta pogoń za marzeniami ma też swoje minusy - nie mam czasu na czytanie książek przez co mój drugi blog "leży i kwiczy". No i ciągłe to poczucie, że jeszcze tyle trzeba zrobić a czas,pomimo błagań, nie chce się zatrzymać lub chociaż zwolnić.
To nic.
:) Na tapecie dr Carson.

Kiedyś już o tym pisałam, choć nie wiem czy komuś chciało się dotrzeć do tych starych czasów- kręci mnie mózg. Jakkolwiek to brzmi :) Nie ważne,że absurdalnie (znam te opowieści z zajęć neurologii i jęki studentów), ale mózg to centrum wszechświata i jest absolutnie niesamowity.
No dobra. Muszę sobie doktora Benjamina wydrukować i powiesić nad łóżkiem ;)