
Jestem niewolnikiem planów. Odkąd nauczyłam się pisać tworzyłam plany- plany dnia,plany jedzenia,plany nauki, plany na tydzień,miesiąc,rok. I tak mi zostało ;)
Bez białych karteczek z punktami nie istnieję!
I tak...spędziłam wczoraj trochę czasu na wykonaniu pięknego planu nauki. Zakłada on intensywną,codzienną naukę chemii i biologi na przemian i kończy się 6 marca. Wierzę w siłę mojej determinacji i chłonność umysłu ;) Obym się nie przeliczyła. Jeśli mi wyjdzie to reszta marca i kwiecień pozostaną na testy- powinno być ok.
Ostatnio oglądałam na Zone Reality program o szpitalu dziecięcym - pokazywali wtedy głównie oddział kardiologiczny i operacje noworodków. Magia... Te malutkie serduszka i ludzcy lekarze,którzy nie bali się mówić jak bardzo się denerwują przed taką operacją. Podziwiam i składam pokłony. Cały czas nie mogę wyjść z podziwu jak medycyna ruszyła do przodu, jak jeden mały wynalazek może uratować wiele istnień. Podczas operacji używany był cewnik z balonikiem na końcu (cewnik Fogarty'ego), wkładany przez tętnicę do serca,tam napełniany i dosłownie "przepychany" dalej (wyglądało to makabrycznie). W każdym razie ten cewnik został wynaleziony w latach 60-tych dając szansę wielu dzieciaczkom na normalne życie, które wcześniej mogły nie przeżyć nawet tygodnia. Z całego tego zaspania nie pamiętam o jaką wadę chodziło w tym programie.
Pewnie dla was, studentów medycyny, takie "wynalazki" nie są nowe i podacie setki przykładów nowszych i równie ważnych :) Mam nadzieję,że i ja kiedyś będę mogła je poznać.
