sobota, 15 września 2012

Przeprowadzka

Kochani moi... przeprowadziłam się na nowego bloga. Nie chcę mieć już kilku blogów. Wolę jeden- o wszystkim. Moje alter-ego rozwijam więc na http://www.olasanta.blogspot.com

Przeprowadzka

Kochani moi... przeprowadziłam się na nowego bloga. Nie chcę mieć już kilku blogów. Wolę jeden- o wszystkim. Moje alter-ego rozwijam więc na http://www.olasanta.blogspot.com

czwartek, 7 czerwca 2012

Proszę o pomoc

Zdecydowałam się napisać to tutaj i prosić Was o pomoc, gdyż wiem,że zaglądają tu studenci medycyny w różnym stopniu "zaawansowania".

Sprawa wygląda tak...
17-latka (za 2 miesiące 18lat) przyznała się swojej młodszej kuzynce,że coś dzieje się z jej piersią . Kuzynka powiedziała to mamie,która "opiekuje się" ową 17-latką (jej rodzice kompletnie odpuścili sobie rodzicielstwo). Po jakimś (!!) czasie poszła z nią do lekarza rodzinnego,który natychmiast wysłał ją do onkologa.

Okazało się,że dziewczę ma wciągnięty sutek, zmienioną barwę otoczki, sączy się jakaś cuchnąca wydzielina a w dodatku wyczuwalny jest guz.
Onkolog (w szpitalu dziecięcym) powiedział o swoich podejrzeniach nowotworu i kazał przyjść za 3 tygodnie na...USG i zapytał  "dlaczego tak późno?"
I tu pojawia się szereg moich pytań. Czy to normalne postępowanie,gdy objawy są tak poważne i podejrzenia niemal jednoznaczne? Czekanie 3 tygodnie na prostą diagnostykę???
Czy dziewczyna może leczyć się w szpitalu dla dorosłych,skoro niedługo osiągnie pełnoletność?
Mam możliwość przyspieszenia jej wizyty u onkologa,ale dla dorosłych.
Inną sprawą jest postawa ciotki,której nie chce się cyt "latać po lekarzach" a sama zainteresowana jest zbyt nieśmiała, niedouczona i niedojrzała by wziąć sprawy w swoje ręce.
Będę wdzięczna za jakieś sugestie.

środa, 30 maja 2012

Mam teraz sporo czasu do kolejnej próby- podejdę drugi raz w przyszłym roku, a co!
Podczytuję sobie chemię,próbuję się z nią zaprzyjaźnić i tu prośba do Was- jaką książkę wybrać,która najlepiej ale też prosto tłumaczy i jednocześnie sprawia,że można chemię polubić?
Mam podręczniki Rożaka,ale jak już pisałam ,kompletnie mnie nie przekonują. Do nauki używałam książki z zadaniami Park Edukacja, Witka i troszkę Pazdro ale to wszystko są zadania. Teorię brałam z miliona źródeł sama się przy tym gubiąc. Będę wdzięczna za pomoc.

Nie planuję teraz nauki, odpoczywam, daję sobie wytchnąć i nazbierać siły.To,co czytam służy raczej "podtrzymaniu" obecnego stanu wiedzy i przyglądaniu się bardziej szczegółowo niektórym tematom . Nie ma spinu i od razu wszystko jakoś lepiej wchodzi :)

poniedziałek, 21 maja 2012

...

Witajcie!!! Dawno nie pisałam. Matury za mną. Było dużo stresu, nieprzespane noce przed terminami. No i fakt,że pisałam sama (ja+3 osobowa komisja) nie pomógł ;) Nie będę jednak zwalać na nic innego. Biologia poszła w miarę... Nie określę % bo wychodzą mi skrajne wyniki. Chemia za to fatalnie. Migrena,która dopadła mnie przed egzaminem + niezbyt pewne przygotowanie się spowodowały,że z pewnością nie dostanę się w tym roku na studia medyczne. Jestem w tej chwili na etapie zastanawiania się czy warto próbować drugi raz za rok. Skłaniam się ku poprawie ale bez przechylania całego życia w kierunku matur. Mam jeszcze sporo czasu do namysłu i milion innych spraw na głowie. :-) Okres doła i rezygnacji minął. Teraz spokojnie się nad tym zastanawiam.

wtorek, 14 lutego 2012

..

90 dni, 90 dni, 90 dni!! Jeśli nie przestawię się na tryb "uczenie" i nie wyrzucę z życia przeszkadzajek to zwyczajnie się nie wyrobię.
Klamka zapadła. ;) Chemiooo- nadchodzę!

wtorek, 17 stycznia 2012

Niewolnik planów



Jestem niewolnikiem planów. Odkąd nauczyłam się pisać tworzyłam plany- plany dnia,plany jedzenia,plany nauki, plany na tydzień,miesiąc,rok. I tak mi zostało ;)
Bez białych karteczek z punktami nie istnieję!
I tak...spędziłam wczoraj trochę czasu na wykonaniu pięknego planu nauki. Zakłada on intensywną,codzienną naukę chemii i biologi na przemian i kończy się 6 marca. Wierzę w siłę mojej determinacji i chłonność umysłu ;) Obym się nie przeliczyła. Jeśli mi wyjdzie to reszta marca i kwiecień pozostaną na testy- powinno być ok.

Ostatnio oglądałam na Zone Reality program o szpitalu dziecięcym - pokazywali wtedy głównie oddział kardiologiczny i operacje noworodków. Magia... Te malutkie serduszka i ludzcy lekarze,którzy nie bali się mówić jak bardzo się denerwują przed taką operacją. Podziwiam i składam pokłony. Cały czas nie mogę wyjść z podziwu jak medycyna ruszyła do przodu, jak jeden mały wynalazek może uratować wiele istnień. Podczas operacji używany był cewnik z balonikiem na końcu (cewnik Fogarty'ego), wkładany przez tętnicę do serca,tam napełniany i dosłownie "przepychany" dalej (wyglądało to makabrycznie). W każdym razie ten cewnik został wynaleziony w latach 60-tych dając szansę wielu dzieciaczkom na normalne życie, które wcześniej mogły nie przeżyć nawet tygodnia. Z całego tego zaspania nie pamiętam o jaką wadę chodziło w tym programie.
Pewnie dla was, studentów medycyny, takie "wynalazki" nie są nowe i podacie setki przykładów nowszych i równie ważnych :) Mam nadzieję,że i ja kiedyś będę mogła je poznać.

sobota, 14 stycznia 2012

Żyj świadomie.

Skok endorfin. Nacieszyć się nie mogę jak łatwo mi się ostatnio uczy. Poświęcam na to tyle czasu ile pozwala mi życie codzienne i rodzina ale wiem,że czas spędzony nad książką wykorzystuję w 100% wchłaniając każde zdanie. :)
A tu mały filmik dla Was :

czwartek, 12 stycznia 2012

Coraz mniej dni ...

Kilka wiadomości z placu boju - biologia idzie super. Tzn do końca jeszcze nie sprawdziłam stanu swojej wiedzy bo testy będę rozwiązywała po skończeniu całego materiału, ale jestem dobrej myśli (obym się nie przeliczyła). Czytając kilka działów w jednym dniu zapamiętuję z nich większość informacji a później wystarczy mi tylko przypomnienie z repetytorium. Polepszyła się też moja pamięć fotograficzna ( a Operon obrazkami zasypuje jak wiecie...). Chemia doprowadza mnie na skraj rozpaczy. Co z tego,że rozumiem skoro w zadaniach się gubię i szukam trudniejszych rozwiązań niż powinnam?? Mam też dylemat związany ze zbiorami zadań. Nie dam rady rozwiązać wszystkich z Witowskiego i Pazdro, zwyczajnie zabraknie mi czasu. Muszę więc wybrać jeden zbiór- KTÓRY? Witek jest trochę łopatologiczny i o ile jest to dobre bo utrwala, to ma jeden minus- jest potwornie czasochłonne. Wolałabym kilka zadań na różnych poziomach trudności z danego działu a nie kilkadziesiąt podobnych... Możecie mi doradzić?

Z medycznych kwestii- wszyscy chorują. Gdzie nie spojrzę tam choroby, szpitale, operacje. Z moim wyczuleniem na wszystkie patologie zaczynam wariować i martwie się bardziej o dziecko kuzynki niż ona sama. Ale jak tu się nie martwić gdy na szyi ma węzeł widoczny z daleka- wielkości dużej śliwki, wygląda mizernie, ciągle choruje a na USG idą dopiero za miesiąc? CZAS! Przecież tak bardzo się liczy...

Oczywiście u siebie także znalazłam małe dziwactwo - ;) guzek przy kości jarzmowej. Otworzyłam atlas anatomii i stwierdziłam,że to węzeł (są przy uchu takie dwa) a wczoraj odkryłam powód jego powiększania się - okulary. Do nauki zakładam szkiełka,które chyba jednak za mocno przylegają do głowy i uciskają. Sprawdzone. Diagnoza postawiona ;P
Dzisiaj dzień pisania głupot, a co!
Do nauki motywuje mnie niezmiennie dr Carson (nie, nie ten z serialu ER ;) ). Jeśli macie facebooka to polubcie jego stronę a często będzie zadawał Wam pytanie "CZY WYKORZYSTUJESZ SWÓJ POTENCJAŁ??" :)
No właśnie.... wykorzystujecie?

czwartek, 5 stycznia 2012

130 dni

Brutalna prawda jest taka,że plany i sytuacje życiowe lubią się rozmijać. Materiał z chemi leży i kwiczy co nie oznacza,że się poddaję. To tylko znak,że się dopomina bo skupiona na biologii dałam Rożakowi za bardzo odpocząć. Swoją drogą - nie lubię tych książek. Rożak potęguje poczucie niewiedzy i banalny temat potrafi wyolbrzymić. Nie będę już na te ostatnie 130 dni zmieniać książek,choć kusi mnie za każdym razem gdy na nie patrzę.
Dobra,koniec biadolenia. Zrobiłam sobie wreszcie wolny od gratów i pudeł kąt naukowy ;P , w którym będę wolna od pokus internetowo- TLC. (TLC to stacja tv, na której wieczorami można obejrzeć mnóstwo medycznych programów).
Nie poddaję się i nadal wierzę w sukces.

A Wam jak idzie?